Facebook Twitter Linked GPlus

 

Facebook Twitter Linked GPlus

Ekolodzy chcą wyłączenia ptaków z listy gatunków łownych Kampania "Niech żyją!", której pomysłodawcy chcą zakazania w Polsce polowań na dzikie ptaki, ruszyła w piątek w Warszawie. Ekolodzy i przyrodnicy wystąpią do ministra środowiska z wnioskiem o skreślenie wszystkich 13 gatunków ptaków z listy zwierząt łownych. Organizatorami kampanii Niech Żyją! są m.in. Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva!, Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot i stowarzyszenie Ptaki Polskie. Złożą oni do ministra środowiska wniosek o zmianę w rozporządzeniu i wykreślenie ptaków z listy zwierząt łownych - zapowiedział prawnik z kampanii "Niech Żyją!" Arkadiusz Glaas. Osoby zainteresowane mogą podpisać w tej sprawie petycję na stronie www.niechzyja.pl. Obecnie na liście zwierząt łownych w Polsce znajduje się 13 gatunków dzikich ptaków - jarząbek, bażant, kuropatwa, gęś gęgawa, gęś zbożowa, gęś białoczelna, krzyżówka, cyraneczka, głowienka, czernica, gołąb grzywacz, słonka i łyska. Zdaniem organizatorów kampanii nie ma żadnego uzasadnienia dla ich odstrzeliwania. Niepotrzebna jest nawet "kontrola" ich populacji przez myśliwych (która w przypadku niektórych innych gatunków ma pomóc utrzymać je w ryzach i dzięki temu m.in. zapobiegać wyrządzanym przez nie szkodom rolniczym). "Dzikie ptaki na każdym etapie swojego życia spotykają naturalne drapieżniki. Wysoka jest ich śmiertelność. Nie ma potrzeby kontroli populacji" - przekonywał Glaas. Przy okazji polowań na ptaki giną także gatunki chronione. "W Polsce zgodnie z prawem do ptaków strzela się o zmierzchu, o świcie i w nocy. Tak naprawdę często strzela się do cienia, który szybko sunie po niebie. I choć można polować na 13 gatunków, to mamy wiele innych, chronionych dzikich kaczek i gęsi, które w takich warunkach łatwo pomylić" - tłumaczył Glaas. Przykładem jest bardzo rzadka kaczka podgorzałka, której - według ostrożnych szacunków w całej Polsce jest ok. 15 par lęgowych. "Jest bardzo podobna do kaczek, na które można polować. Za dwa lata możemy się obudzić w kraju, w którym zabrakło kolejnego gatunku. Polowania mogą być jedną z przyczyn" - mówił. Organizatorzy kampanii zwracają również uwagę na ogromną ilość ołowiu, który przy okazji polowań trafia do środowiska. Ten metal ciężki nie ulega rozpadowi ani biodegradacji, za to kumuluje się w tkankach i jest bardzo toksyczny dla organizmów. Autorzy kampanii oceniają, że wskutek wszystkich polowań co roku do środowiska (m.in. stawów hodowlanych) trafia od 300 do 600 ton ołowiu. Dla porównania cały polski przemysł i transport emitują ok. 350 ton ołowiu rocznie. "W polowaniach na ptaki zużywa się wyjątkowo dużo ołowiu. Myśliwi mówią często +jedna kaczka - jedna paczka+, paczka naboi" - podkreślił Glaas. Prawnik dodał, że zawodzi również argument ekonomiczny, gdyż na ptaki nie poluje się z powodu biedy. "Polują ludzie bogaci, których stać na sprzęt myśliwski" - mówił. "Nie wolno wspierać zabijania dla przyjemności. To jest demoralizacja na skalę indywidualną i zbiorową" - skomentował psycholog Wojciech Eichelberger. "Nie ma żadnego powodu, żeby strzelać do ptaków. To fanaberia albo dziwna, zła tradycja" - dodała ekolog, b. wiceprzewodnicząca Państwowej Rady Ochrony Przyrody, prof. Ewa Symonides z Uniwersytetu Warszawskiego. Jej zdaniem kwestia ochrony ptaków jest wyjątkowo trudna, bo myśliwi to grupa zwarta, silna, reprezentująca różne profesje, mająca duży wpływ na polityków, ale warto jednak próbować kierować energię myśliwych na inne tory. "Ktoś musi redukować populacje gatunków ekspansywnych, zwłaszcza obcego pochodzenia, które są zagrożeniem naszych rodzimych gatunków. To jest absolutnie zgodne z konwencją o różnorodności biologicznej" - powiedziała ekolog. Uczestnicy konferencji powoływali się na statystyki Polskiego Związku Łowieckiego. Wynika z nich że myśliwi zabijają co roku do 140 tys. ptaków. "My jednak ostrożnie szacujemy, że jest to raczej około 700 tys. ptaków, z których tylko część ginie bezpośrednio od postrzałów. - powiedział były myśliwy, obecnie wspierający kampanię, Zenon Kruczyński. Ptaki trafione pojedynczą śruciną także padają z osłabienia, zatrucia ołowiem albo dlatego, że nie są w stanie podjąć sezonowej migracji.

ŹródłoL (PAP) zan/ tot/ jbr/, naukawpolsce.pap.pl

Polecane publikacje

 

baner 120 ktosiek okladka feniksbaner przeszlosc okladka baner lacza nas roznice okladka ok