Facebook Twitter Linked GPlus

 

Facebook Twitter Linked GPlus

Wszystkie dzieci chodzą do szkoły, wiele z nich do przedszkoli i żłobków, tam uczą się, bawią i poznają świat. Tam także jedzą. Rodzice z zaufaniem oddają swoje pociechy do placówek oświatowych, ale czy one dokonują mądrych wyborów, idąc do sklepiku szkolnego?
22 listopada 2012 roku na SGGW w Warszawie odbyła się debata społeczna zorganizowana przez Fundację Banku Ochrony Środowiska (BOŚ) poświęcona projektowi nowej ustawy. Dotyczy ona wprowadzania wartościowych produktów spożywczych do placówek oświatowych, ale w gruncie rzeczy sednem problemu jest kształtowanie właściwych nawyków żywieniowych u młodych przedstawicieli społeczeństwa i zmniejszenie zapadalność na choroby cywilizacyjne w dorosłym wieku.
W dyskusji przewijał się dramatyczny wątek, że praktycznie rzecz biorąc żywienie dzieci w szkołach, przedszkolach i żłobkach wymyka się spod kontroli. Posiłki, produkty mogą być kontrolowane tylko na zawartość mikroorganizmów i obecność szkodliwych substancji, natomiast nie ma norm, które mogłyby wykluczyć wszystko, co jest zbyt słone, tłuste i rażąco nieprzydatne dla dzieci w danej grupie wiekowej. Konieczne jest opracowanie całościowego podejścia do zdrowego żywienia i aktywności fizycznej. Niektórzy postulowali stworzenie jednego, wieloletniego, ponadresortowego projektu, który objąłby cały kraj. Inni uważali, że programy realizowane przez różne instytucje działają na wiele sposobów i młodzi ludzie są bombardowani informacjami o żywieniu zgodnym z piramidą produktową. Najważniejsze, a może i najtrudniejsze, będzie określenie, co może być zalecane dzieciom, a co im szkodzi. W przypadku owoców i warzyw nie ma wątpliwości, że należą do produktów najbardziej pożądanych w diecie, najlepiej, aby  pochodziły z ekologicznej uprawy.

Goście zostali powitani przez gospodarzy spotkania: profesor Krystynę Gutkowską – dziekana Wydziału Nauki o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji SGGW oraz zarząd Fundacji Banku Ochrony Środowiska: Barbarę Lewicką – Kłoszewską i Andrzeja Pietruchę.
Prowadząca spotkanie - Beata Jakoniuk-Wojcieszak z TVP Info, zaznaczyła, że debata jest konsekwencją działań Fundacji BOŚ „Sklepiki szkolne – reaktywacja” i rosnącą potrzebą uświadomienia skali i złożoności problemu odżywiania dzieci i młodzieży w szkołach. Konsultacje społeczne są wstępem do tworzenia ustawy, a im więcej środowisk wypowie się na jej temat tym będzie ona bardziej wartościowa.

Głosy w debacie o żywieniu dzieci w szkołach

Jako pierwszy zabrał głos prof. Marek Naruszewicz - kierownik Katedry Farmakognozji i Molekularnych Podstaw Fitoterapii Wydziału Farmaceutycznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego dosłownie i w przenośni bijąc na alarm, że Polska to kraj o najwyższym ryzyku zachorowania na choroby krążenia i dużej nadumieralności rodaków. Nie podpisano przyjętej w UE w 2008 roku Deklaracji na Rzecz Zdrowia, według której proces modyfikacji ryzyka chorób metabolicznych powinien rozpocząć się już w dzieciństwie, a edukowanie w placówkach oświatowych musi dotyczyć także żywienia. Połowa dzieci w wieku 12 lat ma już przynajmniej jeden czynnik ryzyka miażdżycy, a wiele milionów dzieci jest otyłych.  Prof. Naruszewicz jest zdania, że trzeba działać szybko, tu i teraz. Konieczna jest rewolucja, kondycja społeczeństwa jest bowiem zła, a wydatki na leczenie chorób cywilizacyjnych ogromne. Ewolucja to proces długotrwały, a nie ma już czasu do stracenia.

Najwięcej jednak zależy od zachowań prozdrowotnych. Od systemu ochrony na poziomie instytucjonalnym tylko 10-15%. O tym, co znajduje się w sklepikach decyduje samorząd terytorialny jako jednostka odpowiedzialna za finansowanie szkół, a edukacja i kształtowanie odpowiednich nawyków należą od rodziców – zauważył Aleksander Sopliński – podsekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia.

Dokończenie w części II artykułu...

Polecane publikacje

 

baner 120 ktosiek okladka feniksbaner przeszlosc okladka baner lacza nas roznice okladka ok